Rozumiem, że to siedzenie z szatnią zależy przede wszystkim od dnia. Gdzieś czytałem, że takie napady samotności zdarzają się bardzo regularnie i zazwyczaj trwają tyle samo. Np. W poniedziałek od 8.00 do 8.45 itd. :P
O rany... Teraz się czuję podle. Jak mogłem posądzać Cię jakieś złe intencje. Poruszyłaś moje serce swoją empatią. A jak szatnia to przyjęła? Wszystko z nią już ok? :D